Czy jest to możliwe, żebym miał aż tyle wspólnych cech charakteru z jedną osobą, którą dopiero co poznałem? We wszystkim się zgadzamy, lubimy i nienawidzimy tego samego, mamy takie same zdania na dane tematy i bardzo dobrze się rozumiemy. Chyba się zakochałem, czyli mam przejebane.Z jednej strony uznałem, że muszę zlikwidować to uczucie, dopóki się rozwija i nie będzie mogło mnie skrzywdzić. Za długo cierpiałem z powodu durnego uczucia, w którego istnienie kiedyś nawet nie wierzyłem.
Ale z drugiej strony... Właśnie - "Ale". Zawsze coś znajdę, choćby błahy powód, żeby spróbować. Tylko czy warto podjąć się takiego ryzyka? Nie wiem i chyba nawet jak zwykle nie chcę wiedzieć. Wolę trwać w błogim stanie nieświadomości tego, co jest przede mną i starać się nie rozmyślać o tym, co zostawiłem za sobą. Lecz jednak... Jakaś część mojej świadomości pragnie spróbować, chociaż zapewne zna zakończenie tej bajki. Odwieczna walka serca z rozumem prześladuje mnie już od dawna.
Kiedyś w końcu zrzucę z siebie szatę Dejaniry, zamknę puszkę Pandory, zabiję minotaura i podążę za nicią Ariadny w poszukiwaniu wyjścia ze stajni Augiasza. I przy odrobinie szczęścia zasnę w objęciach Morfeusza, popadając w arkadyjski nastrój.
Lub przynajmniej zejdę do Hadesu.
Próbuj!
OdpowiedzUsuńPróbuj. Zapomnij o przeszłości i rób tak, żeby przyszłość była jak najlepsza. Może właśnie u boku tej drugiej osoby.
OdpowiedzUsuńPS. To on czy ona? :> (uhuhuh, pytam jak o płeć dziecka XD)
On, on.
OdpowiedzUsuń