poniedziałek, 6 lutego 2012

Ai wa hitsugi no naka ni...

Jedyny smutek, który odczuwam od tygodnia to tęsknota. Uczucie pustki zasiedlone głęboko w moich myślach, które nie pozwala mi się na niczym skoncentrować. Wszystko się w okół tego kręci: kiedy przyjedzie? Ja go chcę już przy sobie. Nie chcę czekać. Dlaczego ten czas tak wolno leci? Czemu nie potrafię zapaść w sen na te dziesięć, jedenaście dni?


Dlaczego dzieje się tak, że jak już kogoś poznam, jest zajebiście, moje serce się cieszy tak bardzo, że z uśmiechem wstaję następnego dnia, to okazuje się, że mieszka trzysta kilometrów stąd? Ogranicza to moją potrzebę miłości. Nie mam jak go przytulić, pocałować, pogłaskać po policzku lub zmierzwić jego niebieską grzywę i z uczuciem spojrzeć w jego oczy. Czyli nie za częste spotkania. Cieszę się, że spędziłem z Tobą chociaż te pięć dni po dwadzieścia cztery godzinę na dobę. Nie masz pojęcia jak czułem się zasypiając w twoich ramionach i gdy pierwszym widokiem zaraz po otworzeniu oczu była twoja uśmiechnięta twarz.

Ciągle wspominam ciepło twoich dłoni i twój lęk w oczach, gdy twój kolczyk z wargi wbił się w moje usta, w rezultacie czego spuchły na jeden dzień. I szyja oraz klatka piersiowa pełna malinek i drobnych ugryzień, przez co musiałem zabrać Ci arafatkę, by je ukryć. Wciąż pachnie twoimi perfumami. Pachnie Tobą. Wącham ją jak chcę przypomnieć sobie chwile w Askanie, motelu lub u Ciebie w domu.

Przez Ciebie jest mi zajebiście dobrze, wiesz? Nie niszcz tego.