środa, 28 grudnia 2011

Vergiss mich nicht

Co ja sobie wyobrażam, robiąc to co robię i mówiąc to co mówię? Po co mu coś takiego powiedziałem? Chyba jednak nie jestem zakochany. To tylko durne zauroczenie, które w sumie powoli mija... Ale postaram się. Będę się kurewsko starał. Boję się, że w moim życiu pojawiła się kolejna osoba, przez którą mogę zrujnować to, co do tej pory zbudowałem. 

Dlaczego?

sobota, 17 grudnia 2011

君の声

-Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że jesteś.
Niech mi tylko ktoś powie, że się nie zakochałem. Bo tak nie jest, prawda? To tylko jakieś durne, chwilowe uczucie, którego nie potrafię zidentyfikować i nazwać w odpowiedni sposób. Chociażby tak naukowo, żebym mógł przyswoić sobie dane informacje, ułożyć je i znaleźć wytłumaczalny powód przez który zachowuję się jak idiota z wlepionym uśmiechem na twarzy. Przecież niczego nie czuję. Nie mam serca. Przynajmniej to zawsze słyszałem.

Dni powoli mijają, szkoła mnie denerwuje coraz bardziej. Planowanie, planowanie... Tylko ile wyjedzie z imprezę na Sylwestra i naszym wspólnym wyjazdem na weekend w czasie ferii zimowych do Krakowa lub Katowic? Ciągle mówisz, żebym się nie martwił, żeby zostawić to Tobie, że sam się wszystkim zajmiesz. I tak robię, ale czuję się jakbym wbijał swój pusty wzrok w Ciebie, nic nie robiąc. Jedynie patrząc.

Nawet nie masz pojęcia, jak Cię podziwiam. Zamiast mówić wszystko będzie dobrze, powtarzasz, że przejdziemy przez to razem. Nie starasz się mnie nie potrzebnie zwodzić, abym choć na moment czuł spokój od problemów, które i tak zdejmujesz z moich ramion, uginając nogi pod ich ciężarem. No i nie rzucasz słów na wiatr, nie spieszysz się. Nie to co inne osoby, z którymi byłem. Już po durnym tygodniu słyszałem kocham cię, zawsze będziemy razem, nie opuszczę się. Pierdolenie. A związek nawet miesiąca nie wytrzymywał. Ale z Tobą jest inaczej. Nie jesteś jak tamci, którzy czułymi słowkami czy gestami chcieli tylko jednego, którego nie chciałem im dać. A potem koniec, bo... bo co? Bo koniec. Odchodzili z mojego życia, nie mówiąc nawet słowa pożegnania. Tak po prostu, bez powodu. Uwielbiam Cię, wiesz?

Kimi no koe mo, sono hosoi kata mo,
sono hitomi mo, boku no mono ja nai.

wtorek, 6 grudnia 2011

schau in mein herz

Dawno nie słyszałem jak ktoś mi mówi, że mu na mnie zależy. Zapomniałem też jakie towarzyszy przy tym uczucie i że nawet głupi gest potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy i przyjemne ciepło, gnieżdżące się gdzieś głęboko w sercu. Najlepsze w tym wszystkim jest chyba to, że nawet jak się nie widzimy to ze sobą piszemy, rozmawiamy. Od jedenastu godzin wymieniam bezprzerwy esemesy z przylepionym na twarzy uśmiechem, a tematy się nie kończą, wciąż się gromadzą, a czasu braknie. Belzebubie! Po raz pierwszy w życiu żałuję, że czas nie może lecieć wolniej. Wpadłem po uszy i wiem, że będę tego żałował.

I nawet miło słyszeć od przyjaciół, że się cieszą razem ze mną. No, prawie wszyscy. Przepraszam, że Cię zawiodłem, że nie wyszło, że dałem złudną nadzieję, by potem wyrwać ją z twego serca i pozostawić uczucie pustki. Zachowałem się jak idiota. Starałem się powiedzieć to najdelikatniej jak tylko potrafiłem. Głupio mi. Nie chcę Cię stracić i nie mogę. Straciłem o wiele za dużo ludzi. Dlaczego mnie nie słuchasz i nie będzie tak jak dawniej? Pamiętasz jak byliśmy jeszcze przyjaciółmi? Wspólne koncerty, imprezy, wyjścia. Czy wybaczysz mi kiedyś? Najsmutniejsze jest to, że i tak nigdy tego nie przeczytasz.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

kaltblutig

Czy jest to możliwe, żebym miał aż tyle wspólnych cech charakteru z jedną osobą, którą dopiero co poznałem? We wszystkim się zgadzamy, lubimy i nienawidzimy tego samego, mamy takie same zdania na dane tematy i bardzo dobrze się rozumiemy. Chyba się zakochałem, czyli mam przejebane.Z jednej strony uznałem, że muszę zlikwidować to uczucie, dopóki się rozwija i nie będzie mogło mnie skrzywdzić. Za długo cierpiałem z  powodu durnego uczucia, w którego istnienie kiedyś nawet nie wierzyłem. 

Ale z drugiej strony... Właśnie - "Ale". Zawsze coś znajdę, choćby błahy powód, żeby spróbować. Tylko czy warto podjąć się takiego ryzyka? Nie wiem i chyba nawet jak zwykle nie chcę wiedzieć. Wolę trwać w błogim stanie nieświadomości tego, co jest przede mną i starać się nie rozmyślać o tym, co zostawiłem za sobą. Lecz jednak... Jakaś część mojej świadomości pragnie spróbować, chociaż zapewne zna zakończenie tej bajki. Odwieczna walka serca z rozumem prześladuje mnie już od dawna.

Kiedyś w końcu zrzucę z siebie szatę Dejaniry, zamknę puszkę Pandory, zabiję minotaura i podążę za nicią Ariadny w poszukiwaniu wyjścia ze stajni Augiasza. I przy odrobinie szczęścia zasnę w objęciach Morfeusza, popadając w arkadyjski nastrój.

Lub przynajmniej zejdę do Hadesu.

piątek, 2 grudnia 2011

何故?!

私はあなたの近くにいたい。だから、私から離れて行かないで。何故あなたはわしを愛してくれないの?わたしは何か間違ったじちうぃしましたか?彼は俺のこと、もう好きじゃないんだよ。なので、僕はちっちと死んだほうがよさそう。ないてもいい?月を求め家なく。あなたはいなくてさびしい。あなたにまたお会いできる野が待ち遠しくてなりません。あなたのこと思っています。いつも、あなたの子と思っています。俺を誰だとおもってやがる?どうして私のこと好きじゃ荷の?僕のこと隙?本問いに愛してる。わかってる、わかってるよ。元気がなくなった。私の心はずたずたです。世間はひどい。冷たい。幻ばかり。みんなは意地悪。欲張り。偽者。私はここにいて輪いけないきがする。あなたもいて輪いけない。誰も。みんなで死にましょう。打ち明けられない誰も信じられない誰も彼も。ほらすべて見えない差し込んだ光が消えて今にもかれる。心が閉ざして今にも壊れてゆく。涙を殺して笑う日々よ。心が示した信じる意味のなさを。私を殺した偽善人よ。
私のことはあきらめてください。私は死んだ。

Oh. W kilku prostych zdania po japońsku, napisałem, co czuję.

czwartek, 1 grudnia 2011

Etwas.

Das Problem des Lebens beruht auf das, dass das Leben kein Sinn hat. Vielleicht irre ich mich oder so... Naja, wer weiß? Wenn auch ich denke, ich allein bin, so doch... So doch bin ich nach etwas, nicht wahr?