piątek, 28 marca 2014

365

362 dni.
Tyle dni minęło, od kiedy widziałem Cię ostatni raz. Kiedy się do mnie uśmiechałaś, przytulałaś i cieszyłaś się. To było tak dawno temu, ale nadal pamiętam Twój pretensjonalny ton głosu, kiedy coś zrobiłem i Twoją twarz, chociaż troszkę zamazaną.
Tyle dni minęło, od kiedy tłukłem się w pociągu do szpitala przez siedem godzin, żeby się z Tobą zobaczyć przed operacją i dać Ci trochę nadziei, że wszystko będzie dobrze. Teraz patrząc na to wszystko przez pryzmat czasu, to nawet nie dopuszczałem do siebie myśli, że coś może pójść nie tak. Pamiętam, jak siedziałem wtedy na Twoim łóżku szpitalnym  i co chwilę musiałem z niego schodzić, bo pielęgniarki mi na nim nie pozwalały siedzieć. Jedliśmy też wtedy bułki z nutellą.
363 dni.
Tyle dni minęło, od kiedy otrzymałem pierwszą wiadomość, że wszystko poszło w porządku  teraz najważniejsze są pierwsze dwadzieścia cztery godziny. Wtedy już się nie martwiłem.
364 dni,
Tyle dni minęło, od kiedy otrzymałem drugą wiadomość, że nastąpiły jakieś komplikacje i będzie potrzebna jeszcze jedna operacja. Wtedy płakałem. Cały dzień, cały czas.
365 dni.
Tyle dni minęło, od kiedy ten dzień stał się moim najgorszym dniem w życiu. Kiedy Twoje serce przestało bić i kiedy zdałem sobie sprawę, że już więcej Cię nie zobaczę.
Tyle dni minęło i nadal płaczę tęsknię.
Tyle dni minęło, od kiedy nie ma Cię już przy mnie.