poniedziałek, 14 maja 2012

Eien no imi wo shinjite.

Boże, czuję nieopisany smutek. Nigdy tak źle się nie czułem. Nie czuję, że żyję i nawet nie wiem kiedy i z jakiego powodu lecą mi po policzkach łzy, które staram się zdławić. Co ze mną jest? Czemu nie może być, tak jak kiedyś, jak jeszcze trzy lata temu?

Bo zacząłem kochać i ufać. Oddawałem całego siebie ludziom tylko po to, żeby zostać zapomnianym po kilku tygodniach, a w najlepszym wypadku - miesiącach. Dlaczego miłość tak cholernie boli? Dlaczego większość decyzji, które podejmujemy, żałujemy patrząc przez pryzmat czasu i doświadczenia?

Zresztą, powinienem się cieszyć, że jedna z niewielu osób, której jeszcze na mnie zależy jest z kimś, kogo kocha. Tylko dlaczego jest to akurat on? Dlaczego to akurat musi być osoba, którą również kocham? Staram się uśmiechać, kiedy ich widzę razem, jak się czule przytulają, jak na siebie patrzą. Dlaczego nie patrzysz tak na mnie? Dlaczego wybrałeś ją? Próbuję, tak bardzo próbuję być szczęśliwy z jej miłości i troski, którą ją otaczasz. Jak ją bronisz, jak się o nią martwisz, jak o niej mówisz... Zastanawiam się... Czemu nie jestem nią? Czemu o mnie się tak nie troszczysz?

Przestaję ufać. Przestaję wierzyć. Przestaję kochać.
Straciłem chyba już wszystko.
Nic mi nie pozostało.
Więc po co żyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz